niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 10

*Oczami Harry'ego* 
- Ale jak to ? - zapytałem oczekując odpowiedzi, której niestety nie uzyskałem - jak to ? - powtórzyłem .
- Nie udawaj, że nie wiesz - odwróciła się do mnie .
- Na prawdę nie wiem ..
- Ha - parsknęła śmiechem - a ten mail ? To co to było ? Miłe pożegnanie naszej znajomości ? 
- Jaki mail? Bella... o czym ty mówisz ? - spytałem zaszokowany - to ty napisałaś mi maila, że to już koniec z nami, że masz innego, a teraz co, mówisz, że to ja jestem ten zły ?!
- Nie pisałam nic do ciebie ! - wykrzyknęła .
Zobaczyłem na komputerek wskazujący puls serca. Zaczął spadać, prawie robiły już się kreski wskazujące na zatrzymanie akcji serca, ale potem szybko wzrosło niczym piorun, te bazgroły na tym komputerze robiły się takie szybkie, że nie mogłem za nimi nadążyć .
- Bella uspokój się - powiedziałem.
- O co ci chodzi .. jest dobr.. - nagle ni stąd ni zowąd zemdlała .
Szybko poszedłem wezwać lekarza . 
- Przecież mówiłem, że ma się nie denerwować, bo to jej może zaszkodzić - zdenerwował się, po czym poszedł do jej sali .
Wszedłem do niej za nim . Nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Przestraszyłem się.
- Ale nic jej nie będzie ? - zapytałem zaniepokojony .
- Nie wiemy - powiedział i kazał mi wyjść.
- Boże, to wszystko przeze mnie - gdybym tak jej nie zasypywał tymi pytaniami .. żeby przeżyła - po moim policzku ześlizgnęła się jedna mała łza. 
Zadzwoniłem do Mirandy .

*Oczami Mirandy*
Byłam zła gdy musiałam się opiekować tym bękartem .. Musiało to nadejść teraz, kiedy byłam w tym szpitalu ? Harry i Bella zostali tam sami. Oby się nie pogodzili . Kiedy zadzwonili byłam rozwścieczona zaistniałą sytuacją, ale starałam to ukryć . Kiedy Hazza zaproponował, że mnie odwiezie, żałowałam, że dziadkowie mnie odwożą, no ale nie mogłam nic już zmienić. Prosiłam tylko siebie, aby nie rozmawiali na ten temat. No, ale jeśli by się pogodzili, to i tak zrobiłabym wszystko, żeby znów się pokłócili. Czasami warto mieć kolegę hakera, który włamie się na ich skrzynki mailowe, haha .
- Ała ! Ciągniesz mnie za włosy, ty bachorze ! - krzyknęłam do Davida .
- Pseplasam - wydukał .
- Nie przepraszaj baranie, tylko przynieś mi szczotkę do włosów ! 
Szybko poszedł do mojego pokoju i ją sięgnął .
Wzięłam szczotkę i rozczesywałam włosy .
- Jeszcze tego brakowało, żeby moje plany wyszły na jaw, a ty jeszcze tu psocisz ! - ryknęłam .
- Jus nie bendem, objesuje - w jego oczach pojawiły się łezki .
- No ja myślę .. 
Ktoś zadzwonił na moją komórkę .
- Podaj mi - rozkazałam Davidowi .
Szybko pobiegł i dał mi ją do ręki .
- Harry ? - spytałam.
- Tak . Bella.. ona miała ... znaczy jej serce się zatrzymało. Ona może umrzeć! Możesz przyjechać ? - spytał.
- No nie wiem.. postaram się .
Rozłączyłam się i zapytałam Davida :
- A co by było, jakbym ci dała całe mnóstwo słodyczy? - uśmiechnęłam się .
- Daj, daj - uśmiechnął się, skacząc.

*Oczami Harry'ego*
 Siedziałem na sali czekając na jakiś znak od lekarza. 
Jakaś pielęgniarka wyszła z sali Belli . Szybko podszedłem do niej oczekując jakichś informacji .
- Jest pan dla niej kimś ? - zapytała .
- W jakim sensie ? 
- Spokrewniony ?
- Nie jestem .. - wzdychnąłem.
- No to nie mogę udzielić panu informacji .
Zawiedziony wróciłem na swoje dotychczasowe miejsce.
- Może nie chcą mówić nic, bo... bo umarła ? Dobra, nie myśl tak - zakrzątałem sobie głowę .
W korytarzu ujrzałem sylwetkę Merry. 
- Dobrze, że jesteś - przytuliłem ją .
- Co się dzieje? Wiadomo coś ? - spytała przejęta .
- Nie nic. Nic mi nie chcą powiedzieć, bo nie jestem spokrewniony - mruknąłem.
- Nie przejmuj się, wszystko będzie ok . Jakby była martwa już dawno by nas poinformowali ..
Zadzwonił mój telefon . Odebrałem.
- Halo ? 
- Hej, Harry tu Louis . Gdzie jesteś ? 
- W szpitalu .
- Stało ci się coś ? - przeraził się .
- Nie.. nie mi . Eh... to długa historia . Co się stało ?
- Musisz wracać. Za dziesięć minut mamy sesję zdjęciową, a ty zniknąłeś . Paul jest wściekły. Lepiej, żebyś się pojawił szybko .
- Okej.. zaraz będę .
Zakończyłem rozmowę.
- Co się stało ? - powiedziała Miranda .
- Muszę jechać. Mam sesję zdjęciową. Postaram się jak najszybciej wrócić . Cześć ! - wybiegłem z sali .

NOWA POSTAĆ :
David - brat Mirandy .



Harry:




_________________________________________
Bum bum :)

3 komentarze:

  1. OMG płaczę :'( To opowiadanie ujęło mnie swoją naturalnością to jet takie życiowe <3 Jest najlepszeeee <3 zapraszam do siebie : bez-zludzen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń